sobota, 26 grudnia 2015

parę słów o ulubionych filmach.



chcę, żeby było luźno i przyjemnie. mam nadzieję, że lubicie takie posty i przeczytacie ten chętnie. zrobię całą serię w typie "parę słów o...". będą dodawane co niedzielę około dwudziestej pierwszej. nie będzie żadnych 'top ten' i tak dalej. będzie tyle ile będzie i już. 

chyba muszę przypomnieć, że to są moje ulubione filmy i wam nie muszą się one podobać, ale może zachęcę parę osób do zainteresowania się daną produkcją. w komentarzach możecie zostawiać swoje propozycje i na pewno napiszę z nimi osobną notkę. teraz przejdę do rzeczy, jeżeli seria ci się spodoba zostaw komentarz. gdybyś chciał coś zmienić także zostaw komentarz ze swoim pomysłem, albo od razu przejdź do zakładki 'wasze pomysły'.

nie chcę robić długiego wstępu o tym jakie wartości niesie za sobą oglądanie filmów, bo może jakieś niesie. ja znalazłam tylko jeden film, który dał mi bardzo do myślenia, a resztę traktuję jako przyjemność. w jednym przyciągnęły mnie ładne zdjęcia, w innym muzyka, a w następnym wszystko co się w nim dzieje. niektóre są kręcone na podstawie książek i spodobały mi się tak samo jak powieści. nie znajdzie się tu żadna komedia, więc jeśli jesteście zagorzałymi fanami to wątpię, że to coś dla was. w tworzeniu tego postu pomógł mi mój najukochańszy \\filmweb//



pierwszym filmem, o którym chcę popisać jest "stowarzyszenie umarłych poetów".


jest to najlepszy film jaki kiedykolwiek oglądałam. poruszył moje malutkie serce. naprawdę podziwiam i doceniam autora scenariusza(w końcu nie bez powodu dostał oscara). nie będę się rozpisywać długo na temat filmu, bo to po prostu musicie zobaczyć. nie chcę zadawać się z ludźmi, którzy tego nie widzieli. niesamowicie szanuję także robina williamsa za tę rolę. aktor odnalazł się w niej znakomicie i dzięki tej produkcji stał się jednym z moich ulubionych aktorów. przyczyniły się do tego inne filmy, ale ten przeważył skalę. detale w tym filmie mnie powaliły, jak na film z 1989 roku to jest arcydzieło. uważam, że filmy z tamtych lat mają swój klimat, a ten oddaje go w stu procentach. uwielbiam go i tyle. jeżeli nie mieliście zamiaru go oglądać, to teraz już musicie. chcę przedstawić wam tutaj jeszcze moją ulubioną scenę i zawsze mam na niej ciarki i chce mi się płakać. to niby wcale nie jest wzruszające, ale kurcze bardzo mnie to poruszyło. chciałabym zaznaczyć, że w tym filmie wszystko do siebie pasuje, nie ma żadnych pomyłek, nieporozumień. wszystko jest dociągnięte na ostatni guzik. 


następnie popiszę sobie o pewnej trylogii, czyli bajka o "władcy pierścieni"


nie umiem pisać recenzji, więc napiszę moje odczucia. wielu ludzi uważa ten film za obrzydliwy, po prostu brzydki. ja myślę inaczej. ludzie zwracają uwagę tylko na zbliżone twarze orków, pola bitwy czy ogromnego, okropnego pająka. nie zauważają tych pięknych krajobrazów, scenografii i cudownej gry aktorskiej. nie potrafię napisać czegoś takiego jak 'moją ulubioną częścią jest...' nie umiem tak zrobić. każda część ma w sobie wiele mocnych momentów, później napiszę o moim całkowicie, kompletnie ulubionym. najbardziej polubiłam gimliego, jego humor i ciekawa relacja z legolasem, bo niby się nienawidzą, a jednak ratują w najgorszych sytuacjach. wiele ludzi nie zauważa również boromira, albo go nie lubi. dla mnie w drużynie pierścienia to on pełnił jedną z ważniejszych funkcji i dla mnie była to najsmutniejsza śmierć w całej trylogii, a nie doczekał nawet końca pierwszej części. książkę czytałam, j.r.r. tolkien jest moim totalnym mistrzem i gdybym chciała być pisarką to właśnie taką. kiedy będę mieć księgarnię, udekoruję ją jak dom z shire. ta trylogia dostała tak wiele oscarów. sama bym dała jeszcze z dwadzieścia. wiem, że nie każdy lubi takie klimaty, ale dajcie mu szansę. sam i frodo w pierwszej części są uroczy tak samo jak pippin i merry, dalej robi się poważniej, ale dalej są świetni. gollum pokazuje nam co tak mała rzecz może zrobić z naszym życiem. teraz do ulubionej sceny. osoby, które oglądały chociaż powrót króla znają słynną piosenkę pippina? najpiękniejsza filmowa piosenka na zawsze, nie ma lepszej, nie ma bardziej wzruszającej, nie ma bardziej wstrząsającej, nie ma nic piękniejszego. to co się dookoła dzieje kompletnie nie pasuje do czegoś tak spokojnego, a jednak jest idealna, posłuchajcie sobie, wsłuchajcie się w tekst i wyczujcie ten niesamowity klimat. 



jednak znalazła się tu komedia, ale to woody allen, więc możecie mi wybaczyć "o północy w paryżu"


tutaj już kompletnie nie będę się rozpisywać. przyjemna, miła komedia romantyczna, jakiś tam głębszy sens posiada. znajdziecie tutaj bardzo dużo sztuki i pięknych ujęć. paryż od najlepszej strony można powiedzieć. dużo znanych nazwisk w obsadzie i postacie przez nich grane dobrze zarysowane. muzyka przewyższa wszystko, jeden z moich ulubionych soundtracków. fitzgerald, hemmingway, picasso. obrazy, rzeźby, muzea, przyjęcia i wsytawne hotele. ładny film, ładny scenariusz, ładne ujęcia, niesamowity klimat i dobra gra aktorska. czego chcieć więcej? zapoznajcie się z tą przemiłą i słodką sceną. poza tym lea seydoux jest kurcze bardzo ładna. mała rola, ale jaka interesująca. film także zgarnął jednego oscara.



to koniec, taka trochę top trójka, ale filmów sześć. jak wam się spodobało to zrobię coś w stylu 'parę słów o ulubionych, ale mniej ulubionych od tamtych filmach' albo cos innego o piosenkach czy dokładnych gatunkach filmowych, a może o książkach? dajcie znać. pozostawcie po sobie znać i napiszcie czy oglądaliście jakikolwiek z tych filmów, wymieńcie ulubione sceny, piosenkę czy ulubioną postać. wiem, że te recenzje są straszliwe i zawierają masę błędów, ale starajcie się nie zwracać uwagi i po prostu obejrzyjcie te cudowne filmy. 
bajka. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz